Byłam w poniedziałek w Naturze, żeby obejrzeć nową limitowankę Essence. Stałam przed nią 10 minut i nie wiedziałam, co wybrać. Jak tylko zobaczyłam zapowiedź, spodobały mi się cienie w płynie, ale po sprawdzeniu w drogerii okazały się za słabo napigmentowane i za rzadkie. Gdy je roztarłam były ledwo widoczne. W końcu zdecydowałam się na 2 błyszczyki. Każdy po 6 zł! Dokupiłam też jeden cień w kremie Catrice i słynnego kameleona :)
Od producenta:
Trzy czarujące pastelowe odcienie błyszczyków pozwolą ci na nieskończoną zabawę kolorem! szczególnie lekka i błyszcząca konsystencja nada twoim ustom uwodzicielskiego blasku i zatroszczy się o nie podczas zimowego mrozu. dostępne w wersji: 01 it’s a snow-woman’s world, 02 diamond dust i 03 ice crystals on my window.
Moja opinia:
Lubię błyszczyki, które rozjaśniają usta. Te dwa dobrze sobie z tym radzą, nadają ustom blasku. Kolor 02 Diamond Dust jest bardziej przeźroczysty i ma bardziej widoczne srebrne drobinki. 03 Ice crystals on my window ma mleczny kolor, a drobinki są naprawdę niewielkie, ledwo widoczne. Producent pisze, że błyszczyki mają "szczególnie lekką konsystencję". Moim zdaniem ich konsystencja wcale nie jest lekka. Powiedziałabym, że jest kleista i gęsta. To akurat mi się w tych błyszczykach nie podoba, bo jestem fanką lżejszych kosmetyków. Ale dzięki tej gęstości błyszczyk bardzo długo utrzymuje się na ustach. U mnie przetrwał ok 4 godzin bez jedzenia i picia. To dla mnie bardzo dużo, bo zazwyczaj błyszczyki, te lekkie, znikają z moich ust już po godzinie, góra dwóch. Oba kosmetyki mają bardzo słodkie zapachy i smaki. Musze się powstrzymywać, żeby ich nie zjeść. Zauważyłam też, że lekko nawilżają. Nie tak jak dobra pomadka ochronna, ale jak na błyszczyk za 6 zł, nawilżanie jest ok.
Podsumowując, bardzo polubiłam te błyszczyki, głównie za ich rozjaśniające kolory oraz słodki smak i zapach. Nie przypadła mi do gustu i gęsta konsystencja, ale może czasem się przekonam. Chyba kupię jeszcze jeden kolor :)
Moja ocena: 5+/6
Jak już mówiłam, dokupiłam kolejny cień Made to Stay Catrice. Jest to Jennifer's Goldrush. Ma piękny złoty odcień, który w odpowiednim oświetleniu nabiera lekko zielonego połysku. O jego właściwościach pisałam parę postów temu. Niczym nie różni się od pozostałych kolorów. Jest świetną bazą pod cień Essence C'mon Chameleon. W końcu go kupiłam. Tyle napatrzyłam się na zdjęcia tego cienia, że zapragnęłam go mieć. Ma brązowy kolor, który wraz ze zmianą światła robi się zielono-turkusowy. Jeszcze nie miałam takiego odcienia, ale już stał się jednym z moich ulubionych. Z trwałością nie mam problemu. Używam bazy Art Deco lub trwałego cienia Catrice.
Jak się Wam podoba nowa limitowanka z Essence? Kupiłyście już coś?
Pozdrawiam, Lissa :)
chyba się skuszę na któryś błyszczyk :) a kameleona mam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze tej limitowanki nie mam mam nadzieję że pojawi się szybko, chociaż nie wiem czy coś kupię:)
OdpowiedzUsuńładne błyszczyki :)
OdpowiedzUsuńmuszę też zaatakować naturę :D
OdpowiedzUsuńBłyszczyki takie sobie, ale cienie z Catrice piękne
OdpowiedzUsuńwidzę, że Ty tez skusiłaś się na tę limetkę
OdpowiedzUsuńBłyszczyki są przesliczne ;)
OdpowiedzUsuńNie kupiłam, ale wyglądają fajnie, więc..;D.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie prowadzisz bloga;).
Zapraszam do siebie w wolnej chwili.
wszystko pozytywnie-natomiast ostatnimi czasy przerzuciłam się na pomadki :)
OdpowiedzUsuńa ja dopiero zaczynam przygodę z blogiem, więc bardzo serdecznie zapraszam :)
Najbardziej lubię takie jaśniutkie błyszczyki, są śliczne i subtelne :)
OdpowiedzUsuńfajna ta limitowanka! prezentowane przez Ciebie produkty wyglądają naprawdę ciekawie :)!
OdpowiedzUsuń