Strona główna

wtorek, 29 listopada 2011

Drożdże - koniec kuracji

Najwyższy czas, żeby napisać notkę odnośnie moje drożdżowej kuracji. Skończyła się już dawno temu, ale chciałam jeszcze poczekać, może zauważyłabym jeszcze jakieś pozytywne strony. Drożdże piłam przez równy miesiąc. Po 2 tygodniach zdążyłam się przyzwyczaić do ich smaku, ale to nie znaczy, że go polubiłam.


Plusy picia drożdży:
+ Szybszy porost włosów - to się dało od razu zauważyć po odrostach. Urosły mi 3 cm włosów, a to bardzo dużo, przynajmniej dla mnie. Teraz znowu mam ogromne, bardzo widoczne odrosty i niedługo czas na ponowne farbowanie henną.
+ Wzmocnienie włosów - są jakby elastyczniejsze, bardziej sprężyste i chyba ograniczyło się wypadanie, nie liczyłam dokładnie włosów, ale w ciągu dnia ich nie zauważałam. Na wszelki wypadek odstawiłam olejek Sesa w trakcie kuracji.
+ Szybszy porost paznokci - ogólnie paznokcie rosły mi dosyć wolno, a teraz po opiłowaniu odrastają mi w zastraszającym tempie. Już po 2 dniach widać, że urosły, a zauważyłam to po lakierze do paznokci :)
+ Poprawa wyglądu skóry - na początku dostałam strasznego wysypu, który trwał przez niecałe 2 tygodnie. Później cera się uspokoiła, pryszcze pojawiały się w znikomych ilościach. Ogólnie moja skóra jest teraz ładniejsza :)
+ Baby hair - pojawiły się i jest ich dużo, nie mam na co narzekać

Minusy picia drożdży:
- Wzmocnienie włosów na nogach i rękach oraz ich szybszy porost - to na pewno nie jest plus, raczej skutek uboczny, niepożądany. Musiałam częściej depilować ciało.


Czy powtórzyłam bym kurację?

Tak, bo dała naprawdę świetne efekty, ale tym razem chcę użyć drożdży w tabletkach i zobaczyć jak się sprawują. Na pewno nie będę tęskniła za ich smakiem :)

Pozdrawiam, Lissa ;*

niedziela, 27 listopada 2011

Lakiery do włosów - porównanie

Lakier do włosów to u mnie podstawa. Moje włosy są dość sypkie i ciężko je ułożyć, dlatego szukam lakieru, który utrwali grzywkę, a także fale, bez tworzenia skorupy na włosach. Dobry lakier nie może pozostawiać na włosach białego pyłku po rozczesaniu. Przetestowałam 4 lakiery.


                                                     Od producenta:

Lakier do włosów Syoss Max Hold
Lakier do włosów, który zapewnia megamocne i długotrwałe utrwalenie, nawet bardzo wymagających fryzur. Nie skleja i nie pozostawia resztek na włosach. Jest łatwy do usunięcia podczas szczotkowania. Nie obciąża włosów i chroni je przed wilgocią oraz promieniowaniem UV.


                                                      Moja opinia:
Kupiłam go w Rossmannie po promocyjnej cenie, za 11 złotych. Lakier ma eleganckie, czarne, matowe opakowanie, które bardzo przypadło mi do gustu. Pojemność to 300 ml. Mimo pojemności i ceny, nie jest wydajny. Trzeba użyć naprawdę dużo sprayu, żeby wszystko trzymało się na miejscu, ale nie utrwalił moich włosów na dłużej niż 2 godziny i to w domu. Po wyjściu na zewnątrz nie było go już po 30 minutach. Plusem jest to, że nie skleja włosów w skorupę. Dodatkowo przedłuża świeżość włosów i nie obciąża ich. Łatwo się wyczesuje i nie pozostawia po sobie białego śladu, który wygląda naprawdę nieestetycznie na moich ciemnych włosach.







                                                      Opinia producenta:


Lakier Stylizacja na Gorąco Maksymalnie Utrwalający
Korzyści płynące z używania Kolekcji Stylizacja na Gorąco: produkty z tej linii zapewniają długotrwałe - aż do 24 godzin - i elastyczne utrwalenie fryzur wykonanych przy pomocy termicznych urządzeń do stylizacji, takich jak suszarki, prostownice, lokówki. Kosmetyki nie wysuszają włosów, łatwo je wyczesać.

Lakier Objętość dla Cienkich Włosów
Korzyści płynące z używania kolekcji Objętość dla Cienkich Włosów: produkty z tej linii nadają cienkim włosom widocznie większą objętość, zapewniają niezawodne i elastyczne utrwalenie fryzury aż do 24 godzin, nie sklejają włosów, nie wysuszają ich, chronią przed szkodliwym działaniem promieni UV, łatwo je wyczesać.

                                                      Moja opinia:

Najpierw kupiłam lakier do stylizacji na gorąco. Nie spodobał mi się, więc potem kupiłam ten dodający objętości. Moim zdaniem różnią się one tylko opakowaniem. Nie wiem, czy lakier do stylizacji na gorąco rzeczywiście chroni włosy przed wysoką temperaturą. W sumie, to ciężko to wykryć. Gdy spryskałam włosy z głową pochyloną w dół, efekt zwiększonej objętości był, ale taki sam, jak w przypadku kosmetyku typowo zwiększającego objętość. Producent pisze o 24-godzinnym utrwaleniu. Mogłabym się zgodzić, bo lakiery tak mocno sklejają włosy (nawet przy użyciu małej ilości i z odpowiedniej odległości), że później ciężko je wyczesać i lepiej już od razu umyć włosy. Pozostawiają na włosach biały nalot, który naprawdę ciężko jest zmyć, ale z odpowiednim szamponem można sobie poradzić. Obciążają włosy i powodują, że wyglądają na nieświeże.





                                                         Od producenta:

Wella Shockwaves Maksymalne utrwalenie
Wykańcza fryzurę, nabłyszczając włosy. Zapewnia długotrwałe utrwalenie, nie skleja włosów, da się łatwo wyczesać. Ochrona UV.

                                                          Moja opinia:
Moje włosy nie są bardzo podatne na skręcanie, a jeśli już, to ciężko utrzymać skręt przez cały dzień. Ten lakier doskonale sobie radzi. Fryzura potrafi wytrzymać bez zmian 6 h. Loki czy fale są elastyczne, sprężyste. Później włosy są troszkę rozprostowane, ale nie tracą na objętości, nie są oklapnięte. Wystarczy mała poprawka i jest ok. Nie obciąża włosów, nie skleja ich w skorupę. Są dłużej świeże, nawet na drugi dzień po umyciu. Łatwo da się wyczesać i nie pozostawia po sobie białych śladów. Bardzo wydajny, nawet przy stosowaniu codziennie. Jest doskonały w każdym calu pod względem działania i użytkowania. Butelka ma 250 ml, kosztował mnie 15 złotych w Rossmannie.
To jest mój ulubieniec i na razie wstrzymuje poszukiwania innego lakieru :)

wtorek, 22 listopada 2011

Perfecta - płyn micelarny


                                                        Od producenta:
Delikatny płyn micelarny do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji wszystkich typów cery. Bardzo starannie usuwa ze skóry zanieczyszczenia i resztki makijażu, przez co skutecznie zastępuje mleczko i tonik. Preparat posiada lekką, nietłustą konsystencję i nie wymaga spłukiwania wodą. Zawiera nawilżające minerały morskie, kojący d-pantenol, a także wyciąg z bławatka, który redukuje oznaki zmęczenia i odświeża cerę.


                                                         Moja opinia:
Płyn można dostać w chyba każdej drogerii. Ja swój kupiłam z Rossmannie za 11 zł, w Naturze widziałam go za prawie 15 zł. Butelka ma 200 ml. Konsystencja i kolor wody, ale za to bardzo ładnie pachnie, chociaż jest to zapach delikatny i szybko się ulatnia. Nie zostawia tłustej warstwy. W ogóle nie jest wydajny. Kupiłam go jakieś 3 tygodnie temu i  w opakowaniu została resztka. Używam go wieczorem do zmycia makijażu. Mój dzienny makijaż ostatnio składa się z wodoodpornego tuszu, eyelinera i trwałych cieni Essence i Catrice. Płyn doskonale radzi sobie ze zmyciem eyelinera i tuszu. Natomiast zmycie tych cieni jest trudne. Trzeba trochę mocniej potrzeć powieki wacikiem nasączonym płynem, żeby wszystko zeszło. Ale moje powieki nie są przez to podrażnione. Jest bardzo delikatny. Rzeczywiście odświeża cerę i dokładnie ją oczyszcza. Ale nie zauważyłam żadnej "redukcji oznak zmęczenia". W sumie ciężko to określić, ale i tak na takich efektach mi nie zależy.


Podsumowując, jest to jeden z najlepszych miceli, jakie miałam, jest przede wszystkim delikatny, dobrze oczyszcza i nie pozostawia tłustej warstwy. Szkoda, że nie jest bardziej wydajny. Kupiłabym ponownie, ale chcę wypróbować jeszcze inne płyny micelarne.

Używałyście tego płynu? Jaki jest Wasz ulubiony micel?
Pozdrawiam, Lissa :)

piątek, 18 listopada 2011

Eveline - paznokcie twarde jak diament

Przyszła pora na recenzję kolejnej odżywki do paznokci. Chciałam, by odżywka przede wszystkim była też bazą pod lakier. I się sprawdziła :)


  
                                                         Od producenta 
Ekstremalnie wzmacniająca odżywka zabezpieczająca słabe paznokcie przed łamaniem, pękaniem i rozdwajaniem. Formuła z tytanem i diamentami tworzy na powierzchni paznokci supertwardą powłokę, która zabezpiecza przed kruchością, łamaniem i uszkodzeniami. Odżywka wzmacnia i dogłębnie nawilża, zapewniając elastyczność i zdrowy wygląd paznokci.
Sposób użycia: codziennie nakładaj jedną warstwę preparatu bezpośrednio na paznokcie. Po trzech dniach zmyj nałożone warstwy i rozpocznij czynność ponownie. Stosuj regularnie, gdyż każda nakładana warstwa wnika w płytkę, zapewniając ekstremalne wzmocnienie i utwardzenie paznokci.

                                                         Moja opinia: 
Stosowałam produkt zgodnie z zaleceniami producenta, przez 3 tygodnie. Już po dwóch zauważyłam znaczną poprawę płytki. Stała się ona o wiele twardsza. Po użyciu tej pierwszej odżywki Eveline skończyły się moje problemy z rozdwajającymi się paznokciami, więc nie mogę powiedzieć nic na ten temat odnośnie diamentowej odżywki. Mimo wszystko, przez 3 tygodnie moje paznokcie ani razu się nie złamały ani nie rozdwoiły, więc możliwe, że to zasługa tego kosmetyku. Kolor odżywki w opakowaniu wygląda na mlecznobiały, ale w rzeczywistości po nałożeniu jednej warstwy nie widać cienia białego koloru. Dopiero po 3 warstwie płytka paznokcia jest lekko wybielona. Ale efekt jest całkiem fajny, odżywka nie smuży, tak jak jedna odżywka z Lovely (taka biała). Schodzi bez problemu za pomocą zmywacza bez acetonu. Jest bardzo wydajna, bo do tej pory nie doszłam jeszcze do połowy buteleczki, ale już zauważyłam, że lekko zgęstniała. I najważniejsze, nadaje się do jako baza pod lakier. Można lakier bez problemu na nią nałożyć i nie trzeba długo czekać, by wysechł. Dodatkowo kosztuje w Rossmannie nie całe 10 zł w przecenie, normalnie chyba 11 zł.

Podsumowując, jestem z tej odżywki bardzo zadowolona. Wzmacnia paznokcie i nadaje im ładny wygląd przez swój delikatny, mleczny kolor. To już moja druga odżywka Eveline, którą testowałam i która spełniła moje oczekiwania, ale i tak kupię jeszcze inne :)                              
Zdecydowanie polecam :)                                                                                                                                                                                                                                                     
Pozdrawiam, Lissa :) 

piątek, 11 listopada 2011

Delia - płyn dwufazowy do demakijażu

Jest to pierwszy tego typu kosmetyk do twarzy jaki używałam. Pierwsza dwufazówka. Do do tej pory byłam wierna płynom micelarnym. Ale one nie zawsze radziły sobie z wodoodpornym makijażem, czy trwałymi cieniami Essence. Okazało się, że zmywanie makijażu czymś tłustym daje świetne efekty.



                                                                      Od producenta:
Bezzapachowy lotion o dwufazowej formule do codziennego stosowania, zmywający również kosmetyki wodoodporne. Zawarte w płynie składniki silikonowe gwarantują niezwykle skuteczny demakijaż delikatnych okolic oczu i ust, nie powodując podrażnień i nie zostawiając tłustej warstwy.
Poj. 210 ml

                                                           Moja opinia: 

Płyn dwufazowy ma dwie warstwy. Konsystencja jest bardzo rzadka. Przed użyciem trzeba potrząsnąć butelką, żeby obie substancje połączyć w emulsję. Wystarczyła niewielka ilość, żeby zmyć mój wodoodporny, ciemny makijaż oczu. Doskonale usuwa również cienie, które maja dużo drobinek i nie rozsiewa ich po całej twarzy. Po makijażu nie ma ani śladu, ale za to pozostaje tłusta warstwa, choć producent zapewnia, że jej nie będzie. To chyba logiczne, że jeśli przetrze się twarz czymś tłustym (a taki jest ten płyn), to ta tłusta warstwa pozostanie. Rzeczywiście nie podrażnia skóry. Nawet jeśli trochę mocniej potrze się skórę powiek. Nie szczypie w oczy. Jest bardzo wydajny, bo używam go już przeszło miesiąc, a zużycie jest takie jak na zdjęciu. W dodatku jest bardzo tani. Zapłaciłam za niego 6 złotych z osiedlowej drogerii. Zapach jest delikatny, ale nie potrafię go dokładnie określić.

Podsumowując, jest to bardzo dobry kosmetyk do demakijażu twarzy i oczu, doskonale usuwa cały makijaż i zanieczyszczenia. Jeśli lubicie takie kosmetyki i nie przeszkadza Wam tłusta warstwa (którą zawsze można zmyć), to ten kosmetyk może Wam się spodobać.

Co sądzicie o tym kosmetyku? Wolicie płyny dwufazowe czy micelarne?
Buziaki, Lissa :)

niedziela, 6 listopada 2011

Palmolive - żel pod prysznic

Uwielbiam kokosowe zapachy, więc jak tylko zobaczyłam ten żel w Rossmannie, od razu wrzuciłam go do koszyka. W sumie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek używała kosmetyki Palmolive. Ten jest chyba pierwszy.






                                                         Moja opinia
Zacznę od zapachu, bo na tym najbardziej mi zależało. Pachnie kokosem, ale daleko mu do zapachu oleju kokosowego. Wiadomo, jest to zapach chemiczny, bo tą chemię da się wyczuć. Mimo wszystko nie przeszkadza mi tak bardzo, bo nie gryzie się z masłem czekoladowo-pistacjowym Farmony.  Po pierwszym użyciu, jeszcze przed wysmarowaniem ciała masełkiem, skóra tak mnie swędziała i szczypała, że nie mogłam tego znieść. Mam skórę normalną, nigdy nie miałam problemów z przesuszeniem. Nie była wrażliwa. Stosowałam żel codziennie, myślałam, że z czasem ciało się przyzwyczai, tym bardziej, że po posmarowaniu, uczucie swędzenia częściowo znikało. Ale problem nie zniknął. W rezultacie, byłam zmuszona oddać ten żel siostrze, która na niego nie narzeka.  Ja wolę poszukać czegoś innego, niż męczyć się z tym kosmetykiem. Kosztował mnie chyba 9 zł, więc nie jest mi żal.

Podsumowując, mojej skóry nie nawilżył, a wręcz przeciwnie, podrażnił ją. Myślę, że odpuszczę sobie produkty Palmolive, a przynajmniej serię Naturals.

Rozdanie :)

Rozdanie u Cat Girl
(do 30 listopada)

http://19catgirl92.blogspot.com/2011/11/rozdanie-international-giveaway.html


Zachęcam do wzięcia udziału :) 

środa, 2 listopada 2011

Haul

Byłam dzisiaj na zakupach i w galerii wpadł mi w oko sklep Yves Rocher. Nigdy nie miałam do czynienia z tą marką. Czytałam o niej, ale nie pamiętałam, czy opinie były pozytywne, czy negatywne. Zupełnie spontanicznie postanowiłam coś tam kupić. A spontaniczne zakupy rzadko mi się zdarzają :) Sklep robi dobre pierwsze wrażenie. Jako że byłam nowym klientem, ekspedientka zapytała mi się, czy mam kartę stałego klienta. Oczywiście, nie miałam. Ale założyłam. W prezencie dostałam ekologiczną torbę, taką zieloną, z materiału (wygląda na wytrzymałą:)), duuużo próbek i 4 rabaty 30% na 4 wybrane produkty z ich sklepu. 1 rabat jest na kosmetyk do pielęgnacji ciała, 2 twarzy, 3 na perfumy, a 4 na kosmetyk do makijażu. Jestem bardzo zadowolona z zakupów w tym sklepie. Na pewno tam wrócę, przecież mam rabaty do wykorzystania :)
Tutaj są kody rabatowe. Promocje nie dotyczą produktów oznaczonych zielonym punktem. Wszystko można znaleźć na stronie głównej sklepu TU


                                                             A oto co dzisiaj kupiłam

1. Szampon Yves Rocher, oczyszczający do włosów przetłuszczających się, z pokrzywą
2. Żel pod prysznic Palmolive, kokosowy
3. Płyn micelarny Perfecty, bardzo często spotykałam go na blogach i miał pozytywne opinie, więc postanowiłam go wypróbować
4. Essence, sealing top coat, na wydłużać trwałość lakieru i ozdób na paznokciach, na wizażu są pozytywne oceny, zobaczymy czy się u mnie sprawdzi
5. Olejek z drzewa herbacianego, kupiłam ze względu na działanie antybakteryjne, do maseczek z glinki
6. Biała kredka do oczu Pierre Rene
7. Oczywiście próbki Yves Rocher, różnego rodzaju kremy na dzień i na noc, zapachy dla kobiet i dla mężczyzn, balsam ujędrniający i podkład wygładzający


Spotkałyście się z kosmetykami Yves Rocher? Jesteście w stanie mi coś polecić?
Pozdrawiam, Lissa ;*