Strona główna

sobota, 10 grudnia 2011

Trwałe cienie do powiek - Essence i Catrice

Zawsze bałam się cieni w kremie, bo uważałam, że przy tłustych, opadających powiekach nie utrzymają się długo. Myliłam się. Te cienie utrzymują się o wiele dłużej niż tradycyjne. Na początku kupiłam tylko jeden złoty cienić Essence. Potem zapragnęłam więcej i tak się złożyło, że podczas mojej wycieczki do Natury trafiłam na nową szafę Catrice. Oszalałam z radości :) Oglądałam wszystko przez pół godziny. W końcu dokupiłam kolory tych cieni, które najbardziej mi się spodobały. Myślę, że na nich nie skończę :)


                           Essence : 04, stars & stories, 05 camp rock, 02 glammy goes to...

Cienie mają dużo drobinek i ładne kolory. Utrzymują się na powiece ok 8 godzin bez bazy. Z bazą ten czas wydłuża się do 17, dłużej już nie sprawdzałam. Oczywiście po dłuższym czasie cienie lekko blakną, ale się nie rolują w załamaniu powieki i nie znikają całkowicie. Drobinki pięknie rozświetlają oko i przy tym nie wędrują po całej twarzy. Cienie łatwo zmywają się za pomocą tłustych płynów do demakijażu lub metodą OCM (którą teraz testuję). Micel z Perfecty nie radził sobie z nimi. Nie mam problemów z rozcieraniem cieni, ładnie się łączą. Natomiast ciężko mi jest nałożyć je palcem. Nigdy mi to nie wychodzi. Używam pędzelka-kulkę z Essence.




                                    Catrice: 020 Romance Gone Bad, 050 Metall of Honor


Cienie Catrice są w sumie takie same pod względem trwałości jak Essence. Mają mniej błyszczących drobinek, co mi akurat pasuje. Oba kolory bardzo mi się podobają, są znacznie ciemniejsze niż cienie Essence, które posiadam, więc używam ich do zaznaczania zewnętrznego kącika oka i do smoky eyes. I znowu używam do nich pędzelka Essence. Nakładają się o wiele gorzej. Na początku zupełnie mi to nie wychodziło. Źle się blendowały, tworzyły prześwity, nie rozkładały się równomiernie. Ale metodą prób i błędów zdołałam rozgryźć, jak je prawidłowo nakładać. Muszę nabierać te cienie w małych ilościach, malować powiekę warstwowo. Wtedy ładnie się łączą.  Zmywają się tak samo jak Essence.


Na koniec pokażę makijaż, który zazwyczaj wykonuję cieniami Glammy goes to i Metall of Honor. Makijaż troszeczkę niedokładny, bo się spieszyłam i próbowałam uchwycić odrobinę słońca. Niestety pogoda obecnie nie sprzyja robieniu zdjęć...


Podsumowując, są o moje ulubione cienie, których używam prawie codziennie. Na pewno kupię inne kolory cieni Catrice. Szkoda tylko, że jest ich tak mało do wyboru. Nie pogardziłabym jakimś fioletem czy zielenią.


Pozdrawiam, Lissa :)

10 komentarzy:

  1. muszę kiedyś wypróbować te cienie w kremie :)

    zapraszam do mnie aimantclaudine.blogspot.com ..♥

    OdpowiedzUsuń
  2. mam trzy cienie z Essence, podzielam Twoje zdanie - są super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądają. Zastanawiałam się nad nimi,mając wątpliwości bo również mam opadającą powiekę, ale chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi one zastępują bazę. I też się wcześniej nie spodziewałam, że cienie w kremie mogą wyglądać dobrze

    OdpowiedzUsuń
  5. Kusisz super wyglądają a ja lubię taki efekt:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ślicznie wygladaja :) szkoda że nie kupiłam jak byłam w Naturze

    OdpowiedzUsuń
  7. kolory są piękne, i jak ładnie wyglądają na oczkach :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam jeden kremowy Catrice i jestem z niego super zadowolona, wiec pewnie skusze sie ten na inne odcienie albo Essencowe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. mam taki cień z essence i nie do końca jestem do niego przekonana... muszę mu dać drugą szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam cienie w kremie z Essence i je po prostu kocham :D

    OdpowiedzUsuń